Część wszystkim,
Mam na imię Mateusz i na co dzień jestem pracownikiem logistyki w firmie produkcyjnej. Prywatnie od kilku ładnych lat małżonkuję mojej Beacie. Ostatnie 14 miesięcy były dla nas niezwykłe. To właśnie w maju zeszłego roku rozpoczęliśmy zupełnie nowy rozdział w naszym życiu. Zmieniliśmy o 180’ nasze podejście do ludzi, pieniędzy i generalnie do świata. Z klasycznych „roszczeniowców”, którym się wszystko należy przeistoczyliśmy się w osoby zorientowane na sukces i świadome tego, że jeśli tylko się czegoś bardzo chce to można to osiągnąć.
Jestem z wykształcenia ekonomistą więc tematy związane z finansami są mi bardzo bliskie. Umówiliśmy się z Beatą, że gościnnie będę publikował wpisy dotyczące finansowej części naszego bloga.
Dziś chciałbym po krótce opisać co było przyczyną zmiany naszej życiowej filozofii. W kolejnych wpisach postaram się opowiedzieć jakie konkretne rozwiązania pomagają nam na co dzień.
No to zaczynamy…
Tło: Jest początek 2014 roku. My, małżeństwo z 5 letnim stażem, bez dzieci, mieszkamy w domu moich rodziców, na kupie. Dość wygodne rozwiązanie od strony ekonomicznej ale każdy za pewne wie jak to jest mieszkać z rodzicami…Mimo ogólnego zdziwienia postanawiamy zakupić działkę pod kątem przyszłej budowy. Umawiamy się z rodzicami, że posiedzimy im na karku jeszcze 4 lata. Narodził się deadline- rok 2018!
Tak oto decyzją o zakupie działki i wyprowadzce nakreśliliśmy sobie cel na kolejne 4 lata. W naszym budżecie pojawiła się pozycja „kredyt”. Na fali ekscytacji pomieszanej ze strachem przeglądałem Internet w poszukiwaniu informacji na temat budowy domu, ekip budowlanych itp.
Chcąc nie chcąc trafiłem na oferty kredytów budowlanych i nagle mnie olśniło- przecież na budowę będziemy musieli wyłożyć ok 400 000zł!!! a to jak nic oznacza wpędzenie się w dożywotni kredyt. Drążyłem tematykę kredytowo-mieszkaniową i tak na trafiłem na blog Marcina Iwucia a konkretnie na wpis „Ugotujesz się jak żaba-czyli długi w naszych głowach”. Zaczytałem się na dobre i w ciągu kilku dni przerobiłem całego bloga od początku. Mimo mojego ekonomicznego wykształcenia pewne teoretycznie oczywiste fakty poukładałem sobie w głowie na nowo. Postanowiłem jakoś zarazić moją żonę całą to wiedzą. Okazja była perfekcyjna – właśnie wybieraliśmy się na tygodniowe wakacje a w księgarniach ukazała się publikacja Marcina. Spakowałem książkę do bagażu i sprytnie podsunąłem Beacie podczas plażowania. Obawiałem się, że mnie wyśmieje i plan spali na panewce ale było wręcz odwrotnie. Bardzo jej się spodobała i przez resztę pobytu wymienialiśmy się spostrzeżeniami i kombinowaliśmy jak zaadaptować nową wiedęą w naszych warunkach.
Od tamtej pory stałem się stałym czytelnikiem finansowej blogosfery. Przeczytałem ok 20 książek związanych z finansami i rozwojem osobistym. Wspólnie z żoną zrozumieliśmy, że stałe doskonalenie swoich umiejętności, wzbogacanie wiedzy to klucz do sukcesu. Przestaliśmy zazdrościć innym sukcesów, zaczęliśmy pracować nad naszym własnym!
Przez rok udało nam się:
– odłożyć paręnaście tysięcy zł (spłacając kredyt)- Mądrzej dysponowaliśmy finansami, sprzedaliśmy niepotrzebne graty na olx, znalazłem dorywczą pracę na popołudnia i weekendy.
– oduczyć się oglądania telewizji- Kiedyś po przyjściu z pracy pierwszy odruch to wciśnięcie „power” na pilocie tv, aktualnie przed telewizorem spędzamy mniej niż 1h dziennie.
– stworzyć budżet domowy i prowadzić go z sukcesem miesiąc w miesiąc
– wzbogacić swoją wiedzę i umiejętności (uczestnictwo wykładach, konferencjach, czytanie)
Ja m.in. stworzyłem od podstaw bloga, którego czytasz chociaż wcześniej nie miałem z tym do czynienia.
Beata odważyła się odejść z pracy i realizować we własnej firmie.
Ponad to przez ostatni rok całkowicie wyzbyliśmy się postawy roszczeniowej z naszego nastawienia do świata. Staramy się otaczać optymistami z otwartymi głowami, odcięliśmy się zupełnie od polityki. Dokonaliśmy zmiany, która wydawała nam się niemożliwa. Jeśli teraz o tym czytasz i kręcisz głową to uwierz, że to wszystko jest możliwe i wcale nie jest aż takie trudne. W naszym przypadku zakup działki to był kamyk, który uruchomił lawinę. Nigdy byśmy nawet nie pomyśleli, że tak się u nas pozmienia.
W kolejnych wpisach postaram się szerzej omówić co dokładnie zmieniliśmy w naszym życiu i jaki ta zmiana miała wpływ na naszą rzeczywistość.
Dajcie proszę znać w komentarzach czy macie podobne doświadczenia i pochwalcie się Waszymi sukcesami na drodze do wolności finansowej.
Do następnego!